Kinga oburzona artykułem sugeruje co powinnam zrobić: (patrz komentarz)
Z rad nie skorzystam, Pani może być spokojna, ale o topieniu miejskiej kasy będę pisała, bo tak pojmuję rolę radnego.
Z początkiem stycznia na nielicznych, niezależnych portalach internetowych można było obejrzeć fragment sesji Rady Miejskiej Milanówka. Większość oglądających była zbulwersowana zachowaniem pani Burmistrz w stosunku do radnej.
W Grodzisku też byłoby co oglądać, może nawet dużo ciekawsze scenki niż w Milanówku, z tą różnicą, że tam znaleźli się radni, którzy stanęli w obronie atakowanej.
Jak to wygląda w Grodzisku opisał „Grodzisk bez lukru”.
Autor tekstu dość trafnie zwraca uwagę na zwyczaje panujące
w GRODZISKIEJ RADZIE.
Oczywiście na sesjach bryluje burmistrz Benedykciński, który wytłumaczy radnym wszystko, nawet to, czego wytłumaczyć się nie da. Żeby przekonać do swoich racji zagada każdy temat, roztaczając świetlane wizje.
Radnych "Ziemi Grodziskiej" nie musi się obawiać, głosowanie wydaje się być ustalone wcześniej. Gorzej z radnymi:
Alicją Pytlińską, Ewą Górską i Krzysztofem Kowalczykiem.
Za zadawane pytania albo żądania dodatkowych wyjaśnień najczęściej obrywa radna Pytlińska. Fuka na Nią zarówno Pani przewodnicząca Rady - Joanna Wróblewska jak i sam burmistrz.
Jak to nie skutkuje to dodatkowo poucza się Ją albo po prostu z Niej pokpiwa.
Spytacie Państwo o co głównie pyta kłopotliwa radna?
Zwykle o KOSZTY - czyli wydatkowanie publicznej kasy”
Zarówno w Grodzisku jak i w Milanówku uderzający jest brak reakcji ze strony pań Przewodniczących, które prowadząc obrady mają obowiązek reagować na tego typu zachowania i kulturę prowadzonych obrad.
Niestety jest to zjawisko dość powszechne. Obrona przez atak stosowana jest nagminnie. Zamiast merytorycznej odpowiedzi można usłyszeć od burmistrza, urzędnika czy kolegi radnego teksty typu:
„Gdyby pani przeczytała to by wiedziała” albo ”pani za tym głosowała i powinna doskonale znać regulamin”( taki czy inny) – to są teksty ludzi na poważnych dobrze, aż za dobrze płatnych stanowiskach.
Oni nie czują się odpowiedzialni, by rzetelnie przedstawiać temat.
Wielokrotnie w swoich publicznych wypowiedziach podkreślałam,
że – to na burmistrzu i jego służbach ciąży obowiązek rzetelnego przygotowania i przedstawienia wszystkich spraw przedkładanych Radzie. Brak merytorycznej odpowiedzi, to zatajanie informacji.
Oczywiście, pełniąc funkcję radnego mamy obowiązek poznać zasady funkcjonowania gminy i jej jednostek ujęte w przeróżnych dokumentach. Wiedzieć jakie są zadania własne i sprawdzać jak są realizowane. wiedzieć jak z tych dokumentów korzystać, gdy zajdzie taka potrzeba.
Nie ma jednak obowiązku, ani możliwości znać wszystkie regulaminy, statuty szkół, czy innych jednostek organizacyjnych, być specem od planowania, pamiętać o zapisach miejscowych planów zagospodarowania, decyzjach w sprawie wykupu dróg czy działek,
i jeszcze to, co publikuje Sąd Najwyższy.
Szczytem wszystkiego był tekst radnego do radnego – gdyby pan przeczytał orzeczenie Sądu Najwyższego, to by pan wiedział.
W ramach odpowiedzi na pytania o konkretne sprawy były i takie teksty grodziskiego Burmistrza.
„Pyta pani - ło co chodzi, ło co chodzi? Ma pani swoje lata i może nie pamiętać, ale pokazywaliśmy to wiele razy. Czy pani wie jaką krzywdę wyrządziła mieszkańcom mówiąc w Firlejach, że o linii 400 kV nic pani nie wiedziała, czy pani ma tego świadomość, co pani narobiła tym biednym, zdesperowanym ludziom?” ( typowy chamski przykład obrony przez atak)
Te i wiele innych gorzkich słów mogłam usłyszeć w kilkuminutowym wystąpieniu na sesji RM. Powód – stanęłam w obronie radnych na których cwaniacy chcieli przerzucić całą odpowiedzialność.
Dzisiaj wiele osób już wie kto, kiedy i jak sprowadził linię 400 kV
na tereny gmin powiatu grodziskiego. Mieszkańcy znają szczegóły korespondencji prowadzonej od lat przez grodziskiego burmistrza, wiedzą kto jest odpowiedzialny za przygotowanie planów zagospodarowania, do kogo zgłaszać uwagi i kto może je pozytywnie rozpatrywać.
Rada głosując nad projektem kończy tylko procedurę planistyczną, po której dokument staje się aktem prawa miejscowego.
Za jego przygotowanie odpowiada tylko i wyłącznie wójt, burmistrz, czy prezydent i tylko oni znają szczegóły uzgodnień.
Odpowiadając na koniec Pani Kindze:
Jestem na tyle długo radną, że widzę nieprawidłowości, patrzę jak idea samorządu zatraca się i oprócz uwag na komisjach i sesjach Rady Miejskiej uznałam za stosowne głośno i publicznie o nich mówić i pisać.
Jeżeli jest Pani oburzona prawdą o koślawych samorządach, to trudno. Warto jednak wiedzieć, że „ prawdziwa cnota krytyki się nie boi”.
Alicja Pytlińska – radna
Komentarze
Benedykcinski moze byc spokojny
Grodzisk godzi się na dojenie, a ci co doją mają już tyle że nie wiedzą ile.
Plac za placem , a na placu pawilon handlowy, albo developerka.Kieszeń się napełnia...
Pytlińska robi to co najlepszego moze zrobic radny, Pyta( to bywa niewygodne) , kontroluje i najwazniejsze informuje mieszkanców piszą pod nazwiskiem, a wszystko o czym pisze mozna sprawdzic.
Ostatnio na przyjęciu towarzyskim wyszedł temat naszego miasta.
Oj jak niektórzy lukrowali Burmistrzowi, oj jak.
Ja przytoczyłem im sprawę tunelu , parków budowanych bez opamiętania i zmianę planów pod developerów.
Zapytałem ile razy byli w tych parkach ? odpowiedż- ani razu.
Ile razy jechali tunelem > co dziennie i jednak stwierdzili że mam rację. Kolega ma wysokiego busa i niestety codziennie musi jechać przez wiadukt i stać w korkach. Też przyznał mi rację.
Ludzie są karmieni propagandą sukcesu i nie wiedzą nic dokładniej. Brak rzetelnej informacji owocuje tym czym owocuje.
Propaganda robi swoje, dlatego trzeba z ludżmi rozmawiać.
Ja wiem swoje. Koniec na zieloną koniczynkę nadchodzi.
Czas aby młodzi zaczęli rządzić gminą, a nie ci co przyrośli do stołków i doją nas jak dojne krowy.
Zanim będzie pisała coś o cnotach rozlicz się ze swojej działalności jako przewodnicząca rady, bo siedziałaś w tym co krytykujesz po uszy!
Gdzie Twoje argumenty? Jakimi konkretami zdemaskowałeś czyjąś nieudolność? Uzasadnij dlaczego używasz obraźliwego określenia bezradna.Jestem wyborcą Pytlińskiej i w tym okręgu dzieje się bardzo dużo. Nie będę wymieniał, bo gołym okiem widać.
Jeśli to robi to tylko może świadczyć, że ewidentnie ma coś "za uszami".
Pomalowana złotą farbą gałązka, to był gwiazdkowy upominek od Mikołaja, z wyglądu nie przypominający rózgi. Każdy mógłby taki prezent otrzymać- nikt przecież świętym nie jest. To sprawa odbioru i dystansu do siebie. Prezent został przyjęty i nikt nawet przez chwilę nie myślał o takiej reakcji obdarowanego. Do prezentu była dołączona kartka z napisem "Złota rózga". Po przeczytaniu kartki najważniejsi wypadli z sali trzaskając za sobą drzwiami. Nic obraźliwego, ani poniżającego nie było na kartce. Z tego co dobrze pamiętam chodziło o dotrzymywanie składanych obietnic. Dodam tylko, że wielu radnych gratulowało wspaniałego pomysłu Piotrowi Mergnerowi.